Montaż dysku - pierwsza pułapka
Cóż nadzwyczajnego w zamontowaniu dysku do zewnętrznej obudowy – obojętnie, jakie miałaby przy tym dodatkowe funkcje? Rozpoczynamy standardowo – od wykręcenia dwu śrub, trzymających całość razem.
Po ich wykręceniu zdejmujemy tylną pokrywę, a cała zawartość wnętrza, wraz z przednim panelem, wysuwa się z drugiej strony, odsłaniając miejsce na 3,5 calowy dysk.
Miejsca tego nie jest zresztą za wiele – trzeba dość mocno zgnieść kable, ale nie ma problemu, wszystko się mieści, choć ledwo, w dopuszczalnych promieniach i kątach załamań.
Jeszcze przed montażem dysku warto przyjrzeć się elementom zawartym wewnątrz. Szczególną uwagę zwraca karta sieci bezprzewodowej, której kształt i wymiary zdradzają, że używana jest w różnych wcieleniach, w tym jako PC Card. Takie rozwiązanie stosuje wielu producentów urządzeń WiFi.
Po podłączeniu i przykręceniu dysku możemy już zmontować urządzenie, umieszczając płytkę wewnątrz obudowy i przykręcając tylny panel. Ale cóż to? Płytka nie wchodzi!
Okazuje się, że metalowa część obudowy jest „jednokierunkowa” – ma zróżnicowane zakończenie przodu i tyłu. Rzecz oczywista, gdyż producentowi zależało na ujednoznacznieniu pozycji, ale rozentuzjazmowanego nabywcę może nieco zaskoczyć i wprawić w zakłopotanie. Pokazane jest to zresztą w instrukcji, choć niezbyt zrozumiale. Ale któż czyta instrukcję?
Treść i zdjęcia pochodzą z serwisu PcLab.pl - Artykuł Ryszara Sobkowskiego |
|